sobota, października 30, 2010

Trzy tygodnie w Londynie. Pora wziąć się na poważnie za szukanie pracy, bo w przeciwnym razie blog skończy się na tym wpisie. Dzisiaj idę zbombić CV-kami całe Heathrow a przynajmniej to, co będzie otwarte w nocy. Reszta jutro rano. Jeśli świnie znajdą pracę wcześniej niż ja, to odstawię alkohol. Gdzieś na tydzień. Fakt faktem co dzień wychodzą szukać pracy a ja do tej pory praktykowałem raczej szukanie pasywne, czyli to raczej ja dawałem się znaleźć pracy. Nie wierzę jednak, że nie da się znaleźć roboty w ciągu tygodnia. Szczególnie, kiedy mieszkasz rzut butelką od trzeciego pod względem obrotu lotniska na świecie.

Cleo, tęsknimy.

piątek, października 29, 2010

Usunąłem stare wpisy, bo były szczeniackie, nie śmieszne i już się z nimi nie utożsamiałem.

Pozmieniało się u mnie nieco ostatnio. Od trzech tygodni mieszkam w tym samym mieście co Królowa Elżbieta, Ringo Starr, Elton John i Popek z Firmy...

Mieszkam w uroczej przybudówce do chaty, gdzieś w piątej strefie Londynu, w okolicach lotniska Heathrow. Mieszkamy w czwórkę, w mieszkaniu typu 1 bedroom flat – Ja, Matt, Czarna i Ruda. Ja zajmuję kanapę w salonie, Matt przestrzeń na podłodze między kanapą i ścianą a świnie ogarniają wspólnie łóżko w sypialni. Za oknem, w ogródku, przyczepę campingową bez prądu zamieszkuje dwudziestoletnia Litwinka – Doma. Jest też „Patryk od Łysego” z sąsiedniego osiedla – nasz zaopatrzyciel i Cleo, która jest spełnieniem marzeń każdego samolubnego samca. Tak, to będzie ciekawy blog...